sobota, 10 września 2011

Wschód, czyli Ulcinj i Ada Bojana



Po zwiedzeniu Świętego Stefana stwierdziłyśmy, że jesteśmy już zmęczone chodzeniem po miastach w taki upał i musimy pojechać do jakiegoś miejsca, gdzie sobie poczilujemy po prostu. Jedynym miejscem, o którym słyszałyśmy już od paru znajomych w Warszawie, a także od paru osób w samej Czarnogórze, że jest piaszczysta plaża, bardziej dziko i inaczej niż w reszcie kraju, była Ada Bojana – wioska niemalże przy samej granicy z Albanią. Postanowiłyśmy więc ominąć Petrovac na moru oraz Bar, który nie wydawał się za szczególny (nawet w przewodniku) i zwiedzić tylko Ulcinij po drodze, a na wieczór być już w tym tajemniczym miejscu na samym wschodzie kraju.
Ulcinij okazało się metropolią całkiem inną niż wszystkie poprzednie. Czuć było tam spotkanie różnych kultur, przy cerkwiach stały także meczety i również ludzie wydawali się inni. Udało nam się zostawić bagaże w jakiejś kawiarni i przeszłyśmy się pustymi ulicami miasta. Dopiero, jak doszłyśmy do plaży, okazało się, że jednak żyje tam dużo ludzi. Po prostu była sobota.




Z Ulcinij złapałyśmy na stopa kamper z całą rodzinką Serbów. Asia się trochę obawiała, ale okazali się w porządku. Byli strasznie zadowoleni, że jedziemy do Ada Bojany i chwalili się, że oni tam jeżdzą od 10 lat. Aha, bo zapomniałam dodać – znajduje się tam najsławniejsza plaża nudystów na całą byłą Jugosławię.
Tak też się skończyło, że zabrali nas na kemping od strony tej plaży. Trochę byłyśmy przerażone, bo żeby przejść na drugą, „normalną”, trzeba było się wrócić kilometr do centrum, przejść mostem przez dosyć szeroką rzekę i znowu kilometr na plażę. Trochę nam to zajęło, ale na zachód słońca dotarłyśmy. Widok był niesamowity. Rzeka Bojana, która wpada tam do morza, wygląda jak wyjęta z Tajlandii – drewniane domki na obu brzegach, każdy mieszkaniec ma łódkę i nawet przyroda jest małoeuropejska. A plaża, na której się znalazłyśmy była pierwszą piaszczystą, jaką widziałyśmy dotychczas w Czarnogórze. I w dodatku pustą (w przeciwieństwie do strony nudystów!), z jednym domkiem pełnym przyjaznych ludzi oraz jedną pyszną knajpką, gdzie jadłam najlepsze kalmary w życiu. W pierwszym wymienionym domu (tzw domu kultury) panował klimat zdecydowanie hippisowski. Jak zapytałyśmy, gdzie możemy się rozbić powiedzieli, że cała plaża jest do naszej dyspozycji, mamy u nich prysznic oraz łazienkę, i żebyśmy wpadały na imprezę wieczorem. Dali nam nawet miejscówkę swoją, ze słomianym daszkiem. Niestety strasznie blisko tego domu, w którym muzyka grała całą noc, do siódmej rano – ale poza tym było idealnie. Fajna rzecz jeszcze tam, że są bazy kite i ws. Jak przyjechałyśmy, to wiało i trochę osób pływało. Następnego dnia już była flauta, poza tym nie miałam sprzętu, ale za rok chętnie się tam przejadę wypróbować spot.
Główną atrakcją naszego całodniowego pobytu tam było kombinowanie, jak kupić rzeczy na śniadanie następnego dnia. Okazało się bowiem, że najbliższy sklep jest 4-5 kilometrów dalej lub ewentualnie jest jakiś mały market na kempingu od strony nudystów. Jako że nikt się nie wybierał na zakupy, postanowiłyśmy się dostać na zakazaną stronę. Wcześniej, jak tam byłyśmy, to odkryłyśmy opuszczone domki, w których nawet przez chwilę zastanawiałyśmy się, czy nie spać na beja. Zrobiłyśmy im parę zdjęć (nie wyszły za bardzo) i stamtąd wyszłyśmy trochę naokoło na plażę, pełną nagich ludzi. Po pięciu minutach zostałyśmy jednak zatrzymane przez bardzo niesympatycznego pana, który powiedział, że albo zdejmujemy ubrania, albo wypad. A my, znowu udowadniając zasadę blond włosów, strasznie się zdziwiłyśmy, że nie można chodzić w strojach. Na plaży nudystów.
Z anegdotek jeszcze, to widziałam trzy rodziny muzułmańskie, gdzie faceci mieli brody do pępka, a kobiety musiały się kąpać w ubraniach z nogawkami do kostek, rękawkami do dłoni oraz z chustami na włosach – a czasem nawet zakrytymi całymi twarzami. W szoku. Jak powiedziałam to tacie, to strasznie się zdziwił, że czemu po prostu nie zanurkowały i nie popłynęły kawałek dalej, gdzie nikogo nie ma. Nie wiem, tato.









 to te domki scary


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz